Ja i moja pregnezja

14:53 Gosia Komentarzy: 8

Jakiś czas temu z lekką nutką niepokoju pisałam o pewnym zubożeniu umysłowym, które zauważyłam u siebie wraz z początkiem ciąży. Nie, niestety objawy nie minęły. Utrata pełni sprawności intelektualnej ujawnia się przede wszystkim podczas prób gotowania. Nie jestem masterchefem i nigdy nie byłam, ale w kuchni radzę sobie całkiem nieźle. A raczej radziłam.

O ile do tej pory przygotowanie obiadu przebiegało dość sprawnie, o tyle teraz każdy tego typu proces wymaga ode mnie nie lada wysiłku. Co z czym i kiedy, co najpierw, co potem, jak długo. A i tak na końcu okazuje się, że zapomniałam o przynajmniej jednym składniku. To właśnie w ciąży po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się podać niedogotowany makaron, a ciasto naleśnikowe już kilkakrotnie wyszło mi zdecydowanie za grube (choć dałabym sobie rękę uciąć, że robię je dokładnie tak jak przed ciążą). Dzięki Bogu, Pe dość cierpliwie znosi moje kulinarne potyczki i nawet łamiący się podczas gryzienia makaron potrafi skwitować stwierdzeniem, że wcale nie jest tak źle. Choć w jego głosie wyczuwam nadzieję na to, że gorzej nie będzie.

Wiele brakuje mi też do przedciążowej gracji. Nagły atak drzwi czy szafy, które znienacka na mnie wpadają, to już norma. Od kilku dni zauważyłam też, że nocna wędrówka z łóżka do toalety stała się istnym torem surwiwalowym. Niby trasa prosta, wystarczy iść przed siebie, aż dotrze się do drzwi. Po drodze jednak obijam się o półkę z butami, zahaczam o rurę od centralnego ogrzewania, a już po wejściu do toalety zrzucam na siebie ręczniki. Upośledzenie koordynacji wyjaśnić można dużym brzuchem, ale jak usprawiedliwić ciągłe upuszczanie z rąk różnych przedmiotów czy niemożność chwycenia paczki chusteczek, które Pe rzuca z odległości 10 cm?

Otóż okazuje się, że ta umysłowa i sprawnościowa pierdołowatość ma swoje wytłumaczenie, a nawet nazwę. Przypadkiem natrafiłam na tekst, z którego wynika, że należę do zacnego grona kobiet, które dotknęła pregnezja, czyli amnezja ciążowa. Od razu człowiekowi lepiej, jak się dowie, że to nie jest zwykłe "zgłupienie", a mający swoje naukowe uzasadnienie syndrom. Jeśli i was dotknęła pregnezja, dodam na pocieszenie, że według autorów owego artykułu objawy ustępują... w ciągu roku od porodu.

G.

8 komentarzy:

  1. hehe. A mnie się wydaje, że mi IQ w ciąży skoczyło.
    Zgodzę się z tym, że wpadam na coś ciągle i się zawadzam. Na nieszczęście włączyła mi się ostatnimi dniami płaczka. Wczoraj to już prawie cały dzień ryczałam. A to, że gruba jestem, że nie dam sobie rady, że się boje. Na samym końcu że obiadu nie ugotowałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, mi też humory wróciły, tzn ryczę o wszystko, z byle powodu... do tego ten ciągnący się remont... ehhh damy rade dziewuszki!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ta niezdarność łapania, chwytania to wynik poluzowania stawów - ja to też teraz przechodzę ;D tragedia :) Przesolenie potraw - norma, a również w kuchni sobie radzę nieźle! Przetrwamy dziewczyny, będziemy się z tego niesamowicie śmiać wspominając :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to dobrze, że w dzisiejszych czasach wszystko ma swoją fachową nazwę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, bardzo mi miło, że w końcu się jakiś mężczyzna ujawnił :)

      Usuń
  5. Ja mam to bez ciąży..Mam słaba pamięć, a co będzie, gdy będę w ciąży. Nawet nie chcę myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiu z koleżankami nazywaliśmy tą przypadłość żelkiem ciążowym :) nie martw się po porodzie i pojawieniu się dziecka zmienia się to w tzw. OZM czyli odpieluszkowe zapalenie mózgu ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń